Jest chłodna, ciemna, wilgotna rosyjska noc. Granica Estońsko-rosyjska w miejscowości Narva. Nareszcie jakas kontrola paszportów bo w tej Unii to już nic nie sprawdzają. Oczywiście żartuje, kontrola paszportowa w Rosji zawsze jest dla mnie stresująca. Obyło się bez problemów ale trzeba było wysiadać z autobusu a miny celników są zawsze srogie.
Autobus jedzie kilometrami wśród poterznych budynków aby dostać się do centrum. Ogronme miasto, teraz wiem co to znaczy "Bolsze" :)
O 5:30 rano przyjechałem do Sankt Petersburga w Rosji. Pada deszcz, ludzie zaczynają pojawiać się na ulicy. Nie mam pieniędzy i nie wiem gdzie iść. Znalazłem 24h kawiarnie z darmowym wifi, w przeliczeniu zapłaciłem za herbate 17zł :( sprawdziłem w menu teka była cena. Znalazłem potrzebne info i udałem się do hostelu CubaHostel w centrum miasta niedaleko słynnego muzeum Hermitage.
Hostel przyjmuję dopiero od godz 12 więc zostawiłem plecak i pojechałem metrem na dworzec moskiewski aby kupić bilet do Moskwy na jutro. Cena biletu 360zł więc spodziewam się luxusowego pociągu, zobaczymy jaki będzie. Kątem oka widziałem na dworcy pociągi w kształcie strzału więc ....
Po powrocie do hostelu prysznic i kimono bo w autobusie sie źle spało z powodu estońskich i rosyjskich dróg :) witamy w klubie.
Poznałem Brazylijkę i holendra na kursie języka rosyjskiego, totalne zdziwienie.
Byłem na spacerze zobaczyć ten Hermitage ale nie wchodziłem do środka bo kolejka kilometrowa. Cena biletu 40zł.
Ogolnie miasto mnie przytłacza i nie podoba mi się tutaj, cieszę się że zostałem jeden dzień dłużej w Tallinnie na niekorzyść St Petersburga. Jutro o 15 spadam z tąd.