Zwiedzanie lizbony zaczołem w Piątek po ciężkim tygodniu pracy :)
Piątek- tzw EXPO, czyli wielkie centrum handlowe, nowoczesna i futurystyczna stacja kolejowa, restauracje i badr oraz akwarium do którego nie poszedłem.
Sobota- dojazd pociągiem do stacji ST APOLONIA i z tamtąd pieszo zwiedzanie zabytkowego centrum Lizbony, zaczynając od PRACE DE COMERCIO czyli rynku położonego nad brzegiem rzeki (uwielbiam takie lokacje), dochodząć aż do PARQUE EDUARDO VII. W międzyczasie lunch w Hard Rock Cafe w którym był wielki Cadillac powieszony na suficie. Pani prowadząca do stolika powiedziała że sama go parkowała więc napewno nie zleci nam na głowy. Kończąc na CASTELO DE SAN JORGE (cena biletu wstępu 5 Euro). Spacerując z powrotem do stacji mijałem fajne, stare, małe, elektryczne tramwaje wspinające sie pod strome, wąskie uliczki. Czasami odległość tramwaju od ściany budynku wynosiła około 1m. Uwielbiam to.
Niedziela- znowu start od St Apolonia i pieszo cały czas wzdłuż brzegu czyli nie można się zgubić. Moim celem jest Torre De Belem czyli najbardziej rozpoznawalny symbol Lizbony.
Na oko jest to dystans około 10km i dałem rade.
Po drodze zatrzymywałem sie w porcie i podziwiałem wielki statek Cruise ship "Norwegian coś tam"" prawdopodobnie pełen amerykanów :).
Na drugim brzegu cały czas spogląda na miasto wielka postać Jezusa czyli CRISTO REI. Jest to taki sam posag jak w Rio w Brazylii tyle że nieco mniejszy.
Nastepnie widok na PONTE 25 DE ABRIL który przypomina Golden Gate Bridge w San Francisco. Spędziłem w tych miejscach duzo czasu robiąc zdjęcia i odpoczywając.
Idąc dalej Pominik Odkrywców na którym rzeźbione postacie wojskowe prezentują sie imponująco.
Nareszcie dotarłem do celu czyli Torre De Belem. Jest to zameczek-wieża obronna kiedys na wodzie a teraz na samym brzegu. Wszedłem do środka za darmo ponieważ była niedziela. W środku na dolnym poziomie małe okienka a w nich armaty, w sumie naliczyłem 7 poziomów. Na góre prowadzą wąskie schody obsługujące ruch w ta i z powrotem. Trzeba bardzo długo czekać zeby wejśc bo panuje tam nieustanny klin z powodu ilości turystów. Szczegolnie polecam ten zabytek. Warto, szczegolnie w niedziele :) .
Okej droga powrotna to PRACA DO IMPERIO oraz HIERONYMITES MONASTERY.
Stadionów piłkarskich BENFICA oraz SPORTING nie zaliczyłem bo nie miałem już siły, ale spoko i tak nie jestem wielkim fanem piłki.
Na tym koniec zwiedzania, w pociąg i do hotelu.
Lizbona to miasto do którego zawsze chętnie będę wracać jesli będzie okazja.
Panoramy i Foty które zrobiłem podczas zwiedzania Lizbony są dostepne w sprzedaży pod tym linkiem http://dawid-gorny.com/portugal