Po przyjeździe wcześnie rano szybko analazłem kiosk z biletami i kupiłem kilka na komunikacje miejską. Według instrukcji od mojej couchsurferki Vilji wsiadłem w trolejbus nr 1 i pojechałem na przystanek Kometos gdzie znajdował się jej blok. Szybki prysznic i herbata i wypad z domu ponieważ one idzie do pracy no a ja na miasto. Wypłaciłem 100 Litai i mam nadzieje że mi wystarczy na 2 dni.
Znalazłem parczek w centrum ale na uboczu i walnołem komara na godzinkę bo już ledwo chodziłem po nocy spędzonej w autobusie.
Później zaczołem chodzić i zwiedzać i robić zdjęcia, co kawałek jakieś atrakcje i aktywności. np w centrum miasta widziałem ludzi spływających na rzeczką kajakach, albo kręcą jakiś film, albo fotografowie i pary młode na sesji ustawiają się w kolejce do jakiegoś fajnego misjsca. Zabytki są tutaj w dobrym stanie, większośc odnowiona. Napewno warto zobaczyć Katedrę razem z wieżą i plac na którym stoi. Wieczorami gromadzą się na nim turyści, artyści, sk8ci, rowerzyści i pijacy.
Po całym dniu zwiedzania i robienia zdjęć spotkałem się z Vilją na koncercie czołowej litweskiej grupy hip hopowej GNG SYNDYKATAS. Nic nie rozumiałem ale zespół potrwfił porwać publikę, wszyscy śpiewali i skakali a w środku tego wszystkiego małe dzieci bawiące się na wydzielonym trawniku. No wiadomo zapodaliśmy po piwku a pochwili doszli jej znajomi którzy studiują we włoszech. Po wystepie poszliśmy do pubu na kolejne piwko i pogadankę. Powrót późnym wieczorem do domu i spać.
Dzisiaj drugi dzień.
Po pobudce w podziekowaniu za nocleg podpisałem pocztówki z Warszawy i pojechałem do miasta. Zwiedziłem jeszcze częśc miasta zasiedloną przez artystów, na budynkach malowidła itp itd. Póżniej 2 godzinki spędziłem na obróbce zdjęć.
Teraz siedze w McDonald i kożystam z darmowego netu. God safe McDonalds.
Wilno to fajne miasto, wystarczająco duże żeby przyciągało imprezy a jednocześnie małe bez nadmiaru lansu. Litwinki mega ładne i zadbane.
Zdjęcia wrzucę jak ogarnę.