Dzisiaj postanowiłem zrobić coś porzytecznego i popłyneliśmy razem z Stevem wodolotem do Helsinek w Finlandi. Dla dociekliwych cena biletu w 2 strony to 38 euro a podróż trwa 90minut. Wtedy dopiero przedstawił mnie swojemy kompanowi podróży o imieniu Buddy. Jest maskotka kangur którą wozi ze sobą i robi zdjęcia. W planie ma zrobić z tego filmik na youtube pt: "Buddy Dairys" więc może znajdziecie za jakiś czas.
Po drodze dopadła mnie choroba morska ale jakoś dopłynołem. Po zejściu na ląd rozczarowanie, spodziewałem się zobaczyć kosmos w finlandi a tutaj budy z warzywami i stragany. Steve chciał płynąć na wyspę Suomenlinna gdzie znajduje się stary fort obronny. Namawiał mnie ale zrezygnowałem bo cały czas mnie mdliło. Bilet 4 Euro czas podróży 10 minut.
Ja poszedłem robić panoramy w Helsinkach. Miasto niczym nie imponuje ale czysto i w miare ładnie. Ludzie bardzo przyjaźni i uśmiechnięci. Laski bardzo opalone niewiedzieć czemu no i oczywiście wiekszość to blondyny. Jedyne miejsce warte uwagi to Kościół zbudowany w skale, chyba najbardziej cool kościół jaki widziałem. Na szczycie muzeum Histori Naturalnej jest też wiartowskaz w kształcie olemnika zapładniającego jajo :)
Zgłodniałem i znalazłem jadalnie dla studentów gdzie sie porządnie najadłem za 6,75 Euro. Nazywa się UniCafe jak by ktoś przypadkiem był.
Popołudniu Steve wrócił z wyspy i mówi że to najlepsze miejsce w Helsinkach :) więc chyba miss-outowałem.
Steve uparł się że chce hełm Vikingów chociaż Finowie nigdy nimi nie byli, a raczej byli przez nich wielokrotnie podbijani. Znaleźliśmy chełm w sklepie z kostiumami i w drodze powrotnej wywoływał uśmiech na twarzy ludzi.
Zdjęcie Steva i moje tutaj http://www.360cities.net/image/irish-steve-the-last-viking-in-helsinki
Prawie całą droge powrotną stałem na pokładzie bo mnie mdliło.