18 Marzec 2012Postanowiłem sprobować jechać pociągiem w Tajlandi bo jeszcze nie jechałem. A co. Pojadę w kierunku południowym w strone Malezji.
Trasa z Suratthani do Hat Yai które jest gównym hubem kolejowym na poudniu, wszystkie pociągi tutaj przejeżdzają.
Hat Yai jest 4 co do wielkości miastem w Tajlandi. Leży na południu kraju blisko granicy z Malezją. Nie ma zbyt wielu zachodnich turystów, większośc to turyści z Malezji i Singapuru których i tak nie odróżniam, białych twarzy mało. Nie ma tutaj wody, plaży itp więc nie wiem co oni tutaj robia.
Jest niedziela, wymeldowałem sie z Power Beach około 12. W recepcji pani pyta czy mam już bilet i chce mi sprzedać. Cena 580 Bath. Po chwili zastanowienia stwierdzłem że mogę to zrobić taniej i podzękowałem. Zobaczymy.
-poszedłem na główną drogę i złapałem taxi do portu 50B
-w porcie kupiłem bilet na prom i transfer na stację kolejową 380B
Razem 430B czyli jest kasa na obiedek :P
Na stację kolejową w Surathani która jest oddalona od centrum o kilka km zajechałem około 18 a pociąg mam o północy. Muszę coś robić przez te 6 godzin. Poznałem dziewczynę z Serbi która również czeka do północy ale ona jedzie w kierunku Bangkoku a ja na południe. Milica podrózuje od 5 miesięcy ale już wraca do domu. Cały czas spędziliśmy razem na rozmowach i jedzeniu.
Przekonałem sie że pociągi w Tajlandi są to masakra, żaden nie jest na czas. Mój odjechal o po godz 1 w nocy. Mam wagon sypialny cena 450Baht. Na miejscu w Hat Yai powinienem być o 6-7 rano.
19 Marzec 2012 PoniedziałekPrzyjechałem około12 :) Nie mam pojęcia co się działo w miédzy czasie bo spałem.
Po przyjedzie odrazu na peronie naskakują na mnie agenci turystyczni. Zawsze udaję że chce kupić bilet i o wszystko się wypytuję, gdzie jak i za ile. Nastepnie mówię że przyjdę jutro. Wiadomo że oni mają swoją marżę na biletach, chociaż czasami warto z nich korzystać bo mają swój własny transport. Wszystko zależy jak leży wiadomo...
Zameldowałem się do pierwszego guesthousu jaki widziałem po wyjściu za stacji, Ladda Guesthouse 250Baht za noc. Pokoj duży, w miare czysty, robaków brak. Zostanę tutaj 2 dni i będę pracować przy moich panoramach bo się sporo znowu nazbierało. Brak też wifi, ogolnie ciężko jakoś z tym wifi.
Szybki prysznic i idę obczajać miasto, zatrzymuje mnie jakaś starsza babka zupełnie bez powodu i mówi że mam iśc na 33 piętro jakiegoś wieżowca i tam jest Sky Bar z widokie na miasto.
Poszedłem, kupując loda (miodowo/malinowy 90Baht) zagadałem do niemki i przyłączyła się do mnie w wyprawie na 33 piętro. Widok fajny :), po 2 minutach jedziemy już windą na dół. Spędzilismy kilka godzin spacerując po mieście i obiad. Potem ona odjechała w kierunku Bangkoku pociągiem o 18-tej.
Całkiem przypadkowo wszedłem na księgarni i zaczołem przeglądać rózna magazyny w języku Tajskim. Wziołem do ręki pismo z żołnierzami na okładce i samolotami. Przeglądam i co widzę? Marionetka uni europejskiej tzn premier Tusk, zobaczcie na tym cz/b zdjęciu. Ja to mam fuksa, o ile dobrze pamiętam to w lutym 2011 w chińskim samolocie przeczytałem w gazecie że Komorowski został prezydentem.
Wieczorem poszedłem do baru Post 1982 posłuchać musyki na żywo.
20 Marzec 2012 WtorekCały dzień mam zamiar spędzić na składaniu panoram i może na szukaniu używanego roweru. Zobaczymy jak będzie.
...
Roweru szukałem, w jednym sklepie facet miał nowe rowery w cenie 9000Bath (900zł). Troche za dużo, szukam używanego roweru.
Spoko facet, pokazał mi na mapie gdzie jest inny sklep z używanymi ale zaznaczył że nie wie czy będzie taniej :)
W drugim sklepie mają używane rowery, pytam o cenę, a facet odpowiada 40000Bath. Co? Za używany rower? Potwierdzałem z nim chyba milion razy, 4000Bath czy 40000Bath. Myślałem że się pomylił. On upiera się przy 40000 Bath. Facet chce mnie wydoić na sporo kasy. Zwariował.
Trzeci sklep mają używane ale po 8000 Bath i nie jestem pewien czy za pierwszym zakrętem się nie rozwali.
Szukanie roweru sobie odpuszczam na jakiś czas. Spróbuje ponownie w Malezji.
Podczas pobytu trochę się rozpadało, zawsze wieczorem. Tutaj to jest konkretna ulewa,
Podczas powrotów wieczorem z kolacji do hotelu można oglądać gigantyczne szczury żywiące się odpadkami jedzenia na ulicy. Restauracyjek tutaj jest milion na każdej ulicy a właściciele zostawiają worki ze śmieciami przy krawężniku żeby mogły być odebrane przez ekipy czyszczące. Szczury są w raju i rosną do gigantycznych rozmiarów.
Pozdrawiam i proszę o komentarze i oceny. Jak nie mam komentarzy to nie mam motywacji.