Bogi jakoś daje rade, nawet już żartuje więc chyba będzie dobrze.
To już ostatni dzień mojej wyprawy na Gobi. Eri także wraca.
Zbieramy się i jedziemy do miasta Kharkhorin zlapać autobus którym ja i Eri pojedziemy do Ulan Baataar.
W miejscowości tej jest też piękny klasztor którego niestety nie zobaczę. Czasami nie można mieć wszystkiego.
Wyruszamy o godz 17. Po drodze nuda poprostu jazda autobusem.
Do UlaanBaataar docieramy o 23. Szybka taksa do centrum.
Płacimy 8000T na dwóch.
W schornisku mimo że miałem rezerwację nie było dla mnie łóżka. Będę musiał spać na kanapie. Oczywiście nie zapłące.
W ostatniej chwili znaleźli jedno łóżko wolne, które dałem Eri a ja poszedłem spać na kanapie.
Nad ranem prysznic i zbieranie się do "kupy" 4 wrzesnie odlatuję do Pekinu i kończę etap Mongolski.