18 PAŹDZIERNIKJest leniwy poniedziałkowy wieczor w Bangkoku. Samolot właśnie wylądował 8minut przed czasem, poinformował pilot. Wszystko gra pomyślał Dawid i przestawił zegarek o jedną godzinę do tyłu. Jednak była to tylko cisza przed burzą, ponieważ niezdawał on sobie sprawy co go czeka podczas odprawy paszportowej.
Po tym wstepie w stylu Bogusława Wołoszańskiego przejdę do rzeczy.
Po wylądowaniu w Bangkoku na lotnisku dowiedziałem się że potrzebuję wizę do Tajlandi, której nie miałem. Nic straconego ponieważ wizę można załatwić na 15 dni na lotnisku za 1000batów. Wypełniam formularz, dołaczam fotografie i paszport i idę do okienka. Poinformowano mnie że musze mieć podać adres hotelu, bilet powrotny i 10000batów na życie. Zadnej z tych rzeczy nie miałem. Niestety musiałem kupić bilet lotniczy (zdradzę dokąd kupiłem może w innym odcinku), cena spoko $100. Hotel oszukałem wpisując Holiday Inn.
Idę do faceta wszystko gra, on skierował mnie do oficera wizowego a raczej oficerki. I tutaj szaleństwo. ona widząc mój paszport informuje mnie że nie potrzbuję wizy. Wbija mi pieczątkę i puszcza. Jednocześnie się ucieszyłem i zdenerwowałem bo musiałem szybko kupić bilet powrotny. Kupiłem bilet którego nie musiałem kupować. Zostanę w Tajlandi 15 dni a mogłem dłużej. Taki to już mój los.
Nauczka dla mnie za nieodrabianie lekcji, gdybym sie solidnie przygotował to bym wiedział że nie potrzebuję wizy. Ale nauczony podrózowaniem po poprzednich krajów gdzie kompletnie nic nie planowałem, i przeważnie nawet hostelu nie miałem poszukanego i wszystko sie udawało. W dzisiajszych czasach nie trzeba nic planować, wszystko jest dostępne, i nastawione na turystów, wystarczy się zjawić w dowolnym miejscu i wszystko się uda.
Jadę kilka poziomów w dół aby złapać pociąg do miasta. Zawsze cieszę się kiedy można dojechać pociągiem z lotniska (nienawidzę taksówkarzy). Koszt pociągu 45batów. Po drodzę przyczepiem się do amerykanki Rebecc-i z którą jedziemy pociągiem aż do końca czyli na stację Phaya-Thai. Tam różową taksówką za 150batów i już jesteśmy w raju dla backpackersów czyli na ulicy Khao san Road.
Na Khao San Road jest wszystko 24 na dobę, bary, prostytutki, ladyboys, podrobione karty ISIC, jedzenie, ubrania, i jedna wielka rozpusta i libacja. Starzy, grubi i obleśni zachodni turyści o wzroście 190cm i wadze 140kg w towarzystwie nastoletnich malutkich i pieknych tajek o wzroście 150cm i wadze 45kg. Obrzydza mnie to ale ten proceder dzieje się od pokoleń. To jest tutaj norma.
Jest godzina 23:30, melduję się w jednym z hoteli za 550batóe pokój z łazienką w ładnym stanie. Jest ich mnogo i można poprostu wejśc i zapłacić za pokój. Prysznic i szybko na rekonesans tej wielkiej imprezowni, duży tależ ulicznego jedzonka za 30 batóa czyli 3PLN. Piwko w barze z muzyką na żywo. i Spać około 3 w nocy :)
---------------------------------------------------
19 PAŹDZIERNIKPospałem dłużej :) Postanowiłem zostać kolejną noc w Bangkoku, pół dnia zmarnowałem na pracę ze zdjęciami (może jednak nie na marne).
Zaczeło padać na maxa a w TV komunikaty o powodziach panujących w centralnej części kraju. Kolejne pół dnia sprawdzam różne opcje tzw. biletów uciekinierowych. Ale nic nie pasuje. Postanawiam zostać tutaj do końca czyli 31 paźdz. Tym samym wogole nawet nie zaczołem zwiedzać Bangkoku. Niewidziałem jeszcze nic poza Khao San Road na której poustawiane już sąworki z piaskiem w razie "W".
Muszę rozejżeć się za jakąc wycieczką na wyspy a zwiedzanie Bangkoku przełożę na drogę powrotną pod koniec miesiąca.
Chyba .....
Tajlandia to najbardziej odwiedzany kraj w południowo wschodniej azji przez turystów z całego świata. Jest to kraj imprez i pieknych plaż i morza. Jeśli chcecie wiedzieć jak jest w Bangkoku to proponuję obejżeć początek filmy "Plaża" lub "The Beach" z Leonardo Di Caprio. Jest tam pokazane co tu się dzieje.
FOTKI DODAM JAK ZROBIĘ, I O ILE ZROBIĘ PONIEWAŻ NAWET NIE MAM OCHOTY ICH ROBIĆ W BANGKOKU.